Forum Viatoris

Izrael 2013
cz. III

Copyright (c) 2013, 2014 by Radosław Botev

<<<<<<<<<- Wróć do początku relacji z podróży do Izraela

Góra Oliwna i okolice

Gaje oliwne, Góra Skopus, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevWiększą część mojego pobytu w Jerozolimie spędziłem w obrębie murów starego miasta. Jerozolima ma jednak dużo do zaoferowania także poza labiryntem wąskich uliczek jej historycznego centrum. Ostatniego dnia pobytu w tym mieście postanowiłem zatem zobaczyć wschodnie rubieże miasta, wzdłuż których od wieków rozciągają się gaje oliwne. Najbardziej znane są oczywiście te u podnóża Góry Oliwnej, ja jednak chciałem przede wszystkim zobaczyć te mniej uczęszczane, mało znane zagajniki, które - jak się spodziewałem - znacznie bardziej przypadną mi do gustu. Nie pomyliłem się - już pierwsze poletko krzewów oliwnych, na południowych stokach Góry Skopus - najwyższego wzniesienia Jerozolimy, tuż przy ewangelickim kościele Wniebowstąpienia, doskonale odpowiadało moim wyobrażeniom o biblijnym Ogrójcu: rzędy karłowatych oliwnych drzewek na łagodnym stoku powoli opadającym ku jerozolimskim zabudowaniom w oddali. Za moimi plecami, po drugiej stronie wzgórza, rozciągała się już tylko jałowa półpustynia. Przyszło mi do głowy, że w czasach Chrystusa klimat był tu o wiele łagodniejszy, a suche, piaszczyste dziś wzgórza zapewne porastała soczysta trawa, na której pasterze pasali swoje trzody.
Ciekawym obiektem na mapie współczesnej Jerozolimy jest też sam kościół Wniebowstąpienia na Górze Skopus - przylega on bowiem bezpośrednio do budynku szpitala im. Augusty Wiktorii - żony ostatniego pruskiego cesarza Wilhelma II. Cesarz odwiedził Palestynę w 1898 r. i obiecał wówczas budowę szpitala niemieckim mieszkańcom kraju. Szpital, wzniesiony w większości z materiałów sprowadzonych z Europy, wzniesiono ostatecznie w 1910 roku, a cztery lata później powstał sam kościół Wniebowstąpienia.
Góra Oliwna - widok na dolinę Cedronu i Wzgórze Świątynne, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevNa Górze Skopus nie zabawiłem jednak długo - dojeżdżający tu autobus nie kursuje zbyt często, przez co czekał mnie długi spacer na Górę Oliwną. Kiedy wreszcie tam dotarłem, moim oczom ukazał się klasyczny widok Wzgórza Świątynnego po drugiej stronie doliny Cedronu. Różnorodne wariacje widoku ze zdjęcia obok często powielane są na izraelskich pocztówkach i przewijają się w telewizyjnych relacjach zagranicznych dziennikarzy. Dla mnie w żaden sposób nie umniejszało to jednak piękna otoczonego murami świętego miejsca ozdobionego błyszczącą w słońcu złotą Kopułą na Skale.
Daleko w dole, tuż nad samą doliną Cedronu, lecz nieco bardziej na prawo od miejsca, w którym stałem, rozciąga się biblijny Ogród Oliwny, zwany z hebrajska Getsemani (Gat Szemanim). Dzisiejszy, ogrodzony murem ogród przypominał jednak z daleka raczej park otaczający kilka położonych na jego terenie kościołów. A że moją uwagę zaabsorbowała olbrzymia żydowska nekropola , zajmująca współcześnie niemal całe zachodnie zbocze Góry Oliwnej, ostatecznie do Ogrodu Oliwnego nie zajrzałem. Zanotowałem jednak w pamięci, aby zajrzeć tam kiedyś przy kolejnej wizycie w Izraelu.
Sam żydowski cmentarz rozciąga się dzisiaj na niemal całej powierzchni zachodniego zbocza Góry Oliwnej - są to bodaj najdroższe miejsca pochówku - Żydzi wierzą bowiem, że w dolinie Cedronu będzie miał miejsce Sąd Ostateczny, a pochowani najbliżej doliny zostaną zbawieni jako pierwsi.
Grób Zahariasza i Grób Benei Hezir, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevSama dolina Cedronu trochę mnie rozczarowała - spodziewałem się znaleźć tu choćby mały strumyk, a tymczasem dolina jest w tym miejscu raczej suchym uedem. I tylko zielone pióropusze palm daktylowych, górujące nad bujnym oliwnym gajem, dobitnie świadczą, że jest to miejsce nieco bardziej wilgotne niż okoliczne wzgórza - pewnie za sprawą podziemnych cieków wodnych. Szybko przestałem jednak zaprzątać sobie głowę samą doliną, bo oto moim ukazały się starożytne grobowce - najpierw Grób Absaloma, a nieco dalej Grób Zachariasza i sąsiadujący z nim Grób Benei Hezir. Według tradycji żydowskiej są to miejsca pochówku postaci ze Starego Testamentu, jednak nie potwierdzają tego badania historyczne: grobowce zdradzają architektoniczne wpływy epoki hellenistycznej (ich sklepienia wsparte są na doryckich kolumnach), przez co datowane są na okres znacznie późniejszy.
Wspinając się z powrotem na Wzgórze Świątynne na jego południowym stoku, a właściwie już na sąsiednim Wzgórzu Ofel, natrafiłem na jeszcze jedno stanowisko archeologiczne - Miasto Dawida, najstarszą część Jerozolimy. Paradoksalnie zachowane tu pozostałości najstarszej żydowskiej osady znajdują się dziś poza murami Starego Miasta. Niestety dla laika nie są one szczególnie spektakularne - do naszych czasów dotrwało tu niewiele więcej niż kamienne mury obronne i fundamenty, identyfikowane z pałacem biblijnego króla Dawida.

Galeria zdjęć
(kliknij, żeby powiększyć)

Groby żydowskie na Górze Oliwnej, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Dolina Cedronu, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Grób Absaloma, Góra Oliwna, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Miasto Dawida, Wzgórze Ofel, Jerozolima, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Betlejem

Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevZ małego parkingu koło Bramy Damasceńskiej w Jerozolimie odjeżdżają autobusy do oddalonego o zaledwie kilkanaście kilometrów Betlejem. Miasteczko to leży już w obszarze Zachodniego Brzegu Jordanu, będącego częścią Autonomii Palestyńskiej, czy też - jak kto woli - państwa Palestyna, nieuznawanego przez większość krajów świata. Jadący z Jerozolimy autobus nie był poddany kontroli granicznej przez izraelskie służby. Takie kontrole przeprowadzane są jednak w drodze powrotnej: Palestyńczycy muszą wtedy gęsto tłumaczyć się, po co wjeżdżają w obszar właściwego Izraela. Skrupulatnie sprawdza się też ich dowody tożsamości, wydane im przez władze Autonomii Palestyńskiej. Ostatnio - w związku z przyznaniem Palestynie (rzecz jasna przy dużej krytyce ze strony Izraela i USA) statusu członka obserwatora ONZ - pojawiły się propozycje, aby Palestyńczycy mogli otrzymywać zwykłe paszporty z napisem "Państwo Palestyna". Ostatecznie realizację tych postulatów odsunięto w czasie z uwagi na spodziewane utrudnienia w podróży do Izraela, który mógłby takich paszportów po prostu nie uznać. Tak oto Palestyńczycy - żyjąc na ziemiach de facto okupowanych przez Izrael, który niechętnie odnosi się do uznania państwowości Palestyny - są traktowani jako ludność drugiej kategorii bez praw obywatelskich i prawa do samostanowienia. Dla Żydów utworzenie państwa Izrael może i było przejawem sprawiedliwości dziejowej - oto przecież przez wieki prześladowany naród żydowski odzyskał swoje prawowite ziemie - dla mnie jednak to zwykła arogancja zachodnich mocarstw, które - chcąc pozbyć się problemu Żydów - oddały im we władanie ziemię Palestyńczyków. Wskutek takiego działania Izraelczycy panoszą się dziś w swoim sztucznie utworzonym państwie na ziemiach, które od stuleci nie były już żydowskie, i dyskryminują prawowitych mieszkańców tych ziem w imię swoiście pojmowanej sprawiedliwości...
Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevSpacerując ulicami Betlejem (od przystanku autobusowego do głównej atrakcji miasteczka - Bazyliki Narodzenia Pańskiego - miałem spory kawałek do przejścia) z zaciekawieniem przyglądałem się, jak też wygląda takie miasteczko na Zachodnim Brzegu Jordanu. Pierwsze, co rzuca się w oczy po przyjeździe z właściwego Izraela, to arabskojęzyczne szyldy sklepów i billboardy reklamowe. Podczas gdy w Jerozolimie wszystkie tego typu napisy sporządzano zawsze po hebrajsku lub angielsku - tutaj dominuje już język arabski. Drugą rzeczą - charakterystyczną oczywiście nie dla Zachodniego Brzegu - ale dla samego Betlejem, jest chrześcijański charakter tutejszej architektury: przybywający tu podróżny na każdym kroku natyka się na kościoły różnorodnych wyznań chrześcijańskich - to kościół katolicki, to znowu anglikański. W Betlejem doświadczałem więc niezwykłego dysonansu między obecnym wszędzie wokół językiem arabskim a głównie chrześcijańskim charakterem miasteczka. Oczywiście w Betlejem są też meczety - jeden z nich stoi nawet tuż naprzeciw Bazyliki Narodzenia Pańskiego, a jego widoczny już z daleka minaret z charakterystycznym półksiężycem dodatkowo kontrastuje z krzyżami na dachach pobliskich betlejemskich kościołów, co tylko dodaje surrealizmu temu miejscu. To właśnie w Betlejem dobitniej niż gdziekolwiek indziej przekonałem się, że Palestyna to kraina na pograniczu dwóch światów - ścierają się tu wpływy Wschodu i Zachodu, islamskiego Orientu z Christianitas.

Bazylika Narodzenia Pańskiego

Bazylika Narodzenia Pańskiego, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevSama Bazylika Narodzenia Pańskiego na przerwszy rzut oka nie zachwyca - szara, nieciekawa, toporna budowla. Po tak ważnym miejscu dla chrześcijan można by się spodziewać czegoś więcej - tu przecież stała stajenka, w której narodził się Chrystus. Czy cywilizacji chrześcijańskiej nie stać było na wybudowanie czegoś okazalszego?
Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że tutejsze budowle wznoszono w zupełnie innych realiach - w przeszłości łatwo było o napady rabunkowe, o grabieżcze najazdy. Stąd bazylikę, do której cały chrześcijański świat zwoził skarby, trzeba było wznieść jako warowną fortecę. Podobna filozofia przyświecała zresztą także budowniczym kościołów romańskich w średniowiecznej Europie.
Wnętrze bazyliki również jest dość surowe: przecisnąwszy się przez wąskie i ciasne drzwi wejściowe, znalazłem się w ciemnej sali świątyni. Światło dzienne wpadało do wewnątrz jedynie przez zawieszone wysoko pod stropem okna. Ponure wrażenie dodatkowo potęgował jeszcze surowy wystrój: na ścianach nie było niemal żadnych zdobień, tylko nieliczne mozaiki w ciemnych barwach. Nagie, pękate kolumny wspierające strop i wydeptana przez wieki kamienna posadzka przywodziły na myśl raczej zaniedbaną halę targową, a nie jedno z najważniejszych sanktuariów chrześcijaństwa. Dopiero ołtarz na końcu ciemniej sali przypomniał mi, że jednak byłem w kościele. Mimo wszystko było w tym miejscu coś niezwykłego - uderzyła mnie bowiem myśl, że tak właśnie musiały wyglądać europejskie kościoły wczesnego średniowiecza: ciężka, toporna architektura i surowe wnętrza, w których Kościół z mozołem gromadził coraz większe skarby, będące łakomym kąskiem dla ewentualnych najeźdźców.
Nawet dziś - chociaż tutejsze skarby nie są już mierzone ich wartością pieniężną, a cenione są ze względu na swoją wartość kulturową - toczą się spory o ich przynależność. Dość powiedzieć, że kiedy w 2012 roku Komitet UNESCO zdecydował się wpisać Bazylikę Narodzenia na listę światowego dziedzictwa, wywołało to niemało kontrowersji. Obiekt wpisano bowiem jako palestyński, co było policzkiem wobec Izraela nieuznającego przecież państwowości Palestyny. Policzek zabolał Izraelczyków tym bardziej, że najważniejsze dla nich zabytki znajdujące się w Jerozolimie zostały swego czasu - dla uniknięcia sporów - wpisane jako obiekty jordańskie. Dlaczego można było więc włożyć kij w mrowisko i wpisać Betlejem jako obiekt palestyński dla potwierdzenia niezależności Palestyny, a nie można było kiedyś wpisać Jerozolimy jako obiektu izraelskiego dla potwierdzenia prawa Państwa Izrael do istnienia na Bliskim Wschodzie? Niezależnie od poglądów na kwestię relacji izraelsko-palestyńskich, takie pytanie wydaje się najzupełniej uprawnione.
Grota Narodzenia, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław BotevNo a gdzie jest biblijna stajenka, w której miał narodzić się Jezus? - zastanawiałem się, rozglądając się po ponurym wnętrzu bazyliki. Drogę wskazał mi coraz gęstszy tłum gromadzący się po bokach ołtarza. Miejsce narodzin Jezusa znajduje się właśnie pod ołtarzem - tyle tylko, że nie jest to wcale żadna stajenka, tylko grota, zwana dziś Grotą Narodzenia. W czasach Chrystusa w Izraelu było mało drewna, toteż zwierzęta zamykano na noc w skalnych grotach. Żeby wejść do Groty trzeba uzbroić się w nielada cierpliwość: gromadzą się tutaj zawsze wielkie tłumy turystów (jak zauważyłem - głównie rosyjskich). Miałem jednak szczęście i udało mi się wejść do środka wraz z katolicką procesją na nabożeństwo. Jedynym minusem takiego rozwiązania mógłby być dla kogoś brak możliwości dotknięcia skały w domniemanym miejscu narodzenia Jezusa. Mnie jednak najzupełniej wystarczyła możliwość zrobienia kilku zdjęć.
Grota jest już znacznie bardzie bogato urządzona niż sama bazylika: nad miejscem narodzin Jezusa zbudowano tu prawosławny ołtarz, a miejsce narodzin oznaczono srebrną gwiazdą. W bocznej wnęce skalnej znajduje się też drugi ołtarz, symbolicznie wyznaczający miejsce, w którym stał żłóbek. Nabożeństwo - chociaż katolickie - odbywało się przede wszystkim przed głównym, prawosławnym ołatarzem, chociaż częściowo też i przed ołtarzem żłóbka.
Po skończonym nabożeństwie rozejrzałem się jeszcze krótko po Betlejem, po czym wróciłem do Jerozolimy - a stamtąd kolejnego dnia udałem się już w kierunku kolejnej atrakcji Izraela, której nie mogłem nie zobaczyć - nad Morze Martwe.

Galeria zdjęć
(kliknij, żeby powiększyć)

Bazylika Narodzenia Pańskiego, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Bazylika Narodzenia Pańskiego, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Bazylika Narodzenia Pańskiego, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Grota Narodzenia, Bazylika Narodzenia Pańskiego, Betlejem, Autonomia Palestyńska, Izrael (c) 2013 by Radosław Botev

Przejdź do dalszej części relacji z podróży do Izraela ->>>>>>>>>

Forum Viatoris - strona główna

O nas