Kiedy pod koniec 2011 roku zastanawiałem się nad celem kolejnej podróży, wiedziałem dwie rzeczy. Po pierwsze
miałem sporo czasu na przygotowania - z powodów
rodzinnych moja podróż nie mogła odbyć się zbyt wcześnie: z niecierpliwością wyczekiwaliśmy właśnie
narodzin dziecka. W trasę wyruszałem sam, ale nie mogłem -
rzecz jasna - zostawić żony z naszą maleńką córeczką
tuż po narodzinach. Z tego względu termin podróży
przypadł aż na początek listopada 2012 r. Po
drugie: tak się złożyło, że mogłem tym razem przeznaczyć na wyprawę nieco więcej pieniędzy niż
w kilku poprzednich latach. Tak oto zrodził się pomysł powrotu na Czarny Ląd - od czasu mojej ostatniej podróży do
Afryki minęło już przecież pięć lat, a jest to wystarczająco
długo, aby zatęsknić za kolorowym, pełnym smaku życiem Afrykanów,
za pyłem afrykańskich dróg, czy zgiełkiem i rozgardiaszem tamtejszych miast... Zacząłem więc rozglądać się za sensownym
cenowo połączeniem lotniczym z Europy do Afryki. Mogłem pozwolić
sobie na dwutygodniowe wakacje - jak najlepiej wykorzystać ten czas na Czarnym Lądzie?
Egipska linia lotnicza Egypt Air oferuje stosunkowo niedrogie połączenia lotnicze w głąb kontynentu - dodatkowo podróż przez Kair
wydała mi się o tyle atrakcyjna, że dawała nadzieję na mały wypad
pod piramidy, gdzie też jeszcze nie byłem. Oba te czynniki
zadecydowały o wyborze właśnie takiej trasy. Niestety
loty z Polski do Egiptu okazały się w tym czasie na tyle
drogie, że taki początkowo zakładany wariant podróży - lot z Warszawy do Kairu, a później stamtąd dalej do Czarnej Afryki - byłby już nieopłacalny. Egypt Air zaproponował mi jednak lot z cypryjskiej Larnaki przez Kair do Addis Abeby za nieco ponad 2000 zł w obie strony. Na Cypr dostałem się natomiast dzięki bezpośredniemu połączeniu Polskich Linii Lotniczych LOT -
kupiony w promocyjnej cenie bilet powrotny z Warszawy do Larnaki kosztował mnie około 400 zł. Całkowita cena przelotów z Polski do Etiopii - niecałe 2500 zł - nie była może
szczególnie niska (z Warszawy można czasem dolecieć do Addis Abeby nawet za około kilkaset złotych mniej - choćby dzięki licznym na tej trasie promocjom Turkish Airlines), jednak zważywszy że taka trasa podróży dawała możliwość krótkiego pobytu na Cyprze, a także zobaczenia
kompleksu piramid w Gizie dzięki kilkugodzinnej przesiadce w Kairze w drodze powrotnej - był to dobry
kompromis między ceną a atrakcyjnością trasy przelotu.
Przygotowania
Po odjęciu czasu pobytu na Cyprze i w Egipcie na zwiedzenie Etiopii zostało mi już
tylko 12 dni. To bardzo mało, jak na ten rozległy i różnorodny
kraj - miejsc ciekawych dla podróżnika jest bowiem w Etiopii bardzo
wiele: północ kraju bogata jest w zabytki średniowiecznej
Abisynii z klasztorami kościoła etiopskiego na czele, do
południowej Etiopii turystów przyciągają natomiast tradycyjne
wioski afrykańskich plemion w dolinie rzeki Omo i
malownicze jeziora Wielkiego Rowu Afrykańskiego. Wschodnia Etiopia
to rejon silnych wpływów arabskich i somalijskich z charakterystyczną bliskowschodnią architekturą miasta Harer,
zaś zachód kraju to rzadko odwiedzany przez podróżników region
upraw kawy i bananów. Jadąc na wschód, pewnie skusiłbym się też
na odwiedzenie sąsiadniego państewka Dżibuti oraz niepodległego, choć nieuznanego na arenie międzynarodowej Somalilandu. Po długich rozmyślaniach zdecydowałem jednak, że pierwsza wizyta w Etiopii
nie mogłaby się obyć bez obejrzenia jej historycznego centrum -
regionu Amhara ze średniowiecznymi kościołami. Ze względu na
duże odległości i długi czas przejazdu między miastami w Etiopii nie
starczyło mi jednak czasu na zwiedzenie wszystkich ważnych zabytków na historycznej północy kraju. Ograniczyłem się tylko do absolutnego minimum: do skalnych kościołów w Lalibeli, a także do kilku innych etiopskich atrakcji - Wodospadów Nilu Błękitnego i jeziora Tana czy też bardzo przyjemnego spaceru nad mało znanym jeziorem Hayk w okolicach miasta Dessie. Tak powstał plan podróży trasą na mapce powyżej.
Wizy
Wiza na Cypr - nie jest wymagana. Cypr - mimo że w szkole uczono mnie, że państwo to leży w Azji - jest pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej (chociaż nie należy do Schengen).
Dotyczy to jednakże tylko jego południowej części - Cypr Północny to dziwny twór polityczny: formalnie jest to część Cypru okupowana przez Turcję, jednak określenie to niezupełnie odpowiada
rzeczywistości, skoro Turcja uznaje niepodległość Tureckiej Republiki Cypru Północnego, a w referendum na temat zjednoczenia Cypru w 2004 roku sama republika opowiedziała się za zjednoczeniem z południową częścią wyspy. Na dotatek sam Cypr południowy opowiedział się w tym referendum przeciw zjednoczeniu. To o jakiej tu
okupacji mówimy? Tym razem byłem na Cyprze tylko dwa dni i odwiedziłem zaledwie kilka miejsc w należącym do Unii południowym Cyprze.
Wiza do Egiptu - wymagana. Obywatele Unii Europejskiej mogą
otrzymać ją na granicy (także na lotnisku) w cenie 15 USD. Przed
wyjazdem pytałem w Ambasadzie Arabskiej Republiki Egiptu w Warszawie
o możliwość uzyskania wizy tranzytowej, co byłoby w moim przypadku
adekwatniejsze, skoro zamierzałem spędzić w Egipcie tylko dziewięć
godzin w oczekiwaniu na lot powrotny do Larnaki. Okazało się, że za wizę
taką musiałbym zapłacić aż 120 zł, w związku z czym zdecydowałem
się na wykupienie wizy turystycznej na lotnisku w
Kairze. Istnieje także bezpłatna wiza, uprawniająca do pobytu na Synaju,
ja jednak miałem przecież inne plany - moim celem były piramidy w Gizie!
Wiza do Etiopii - wymagana. W Polsce nie ma etiopskiej ambasady,
najbliższa jest Ambasada Federalnej Demokratycznej Republiki Etiopii w Berlinie. Na szczęście
- podobnie jak w przypadku Egiptu - polscy obywatele mogą otrzymać wizę turystyczną jednokrotnego wjazdu na lotnisku w Addis Abebie. Wiza kosztuje tam 20 USD.
Zdrowie
Szczepionki i profilaktyka antymalaryczna to zawsze sprawa indywidualnego wyboru.
Wychodzę jednak z założenia, że lepiej raz na kilka lat wydać
pieniądze na szczepienia, niż potem mieć poważny problem ze
zdrowiem. Od czasu mojej podróży do Afryki w 2007 roku minęło już pięć lat, skutkiem czego moja
szczepionka na dur brzuszny była już nieaktualna. Dodatkowo
zaszczepiłem się też jeszcze przeciw meningokowemu zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych typu A, C, W135 i Y. Szczepienia te
zrobiono mi w Punkcie Szczepień Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (SANEPID) w Warszawie. Tam
również otrzymałem receptę na leki służące profilaktyce
przeciwmalarycznej - tym razem był to lek o nazwie
Malarone - cieszyłem się, że nie był to
już Lariam, który przepisano mi poprzednim razem w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym, a
po którym miałem nieprzyjemne zawroty głowy i byłem
ogólnie rozdrażniony. W przypadku Malarone skutki uboczne
ograniczyły się natomiast w moim przypadku do denerwującej,
swędzącej wysypki.
Filmowa impresja
Poniżej krótka filmowa impresja z podróży do Etiopii: