Punkt widokowy HerratNa zwiedzanie Al-Uli przeznaczyłem dwa dni. W pierwszej kolejności pojechałem na punkt widokowy Herrat. Zaraz za owalnym placem w północnej części oazy zwanym Winter Park szosa stromo pnie się w górę, aby dotrzeć na płaskowyż ponad oazą. Po pokonaniu dalszych kilku kilometrów okazuje się, że szosę poprowadzono do stacji przekaźnikowej telefonii komórkowej, przy której zlokalizowano punkt widokowy. Roztacza się stąd szeroki widok na całą oazę - wtłoczone w wąwóz między nagimi skałami miasteczko wraz z otaczającym je ogrodem palm daktylowych. Przy samym punkcie widokowym przygotowano dla turystów wygodne siedzenia. Jest tu nawet niewielka kawiarnia - niestety najwyraźniej zamknięta poza sezonem. Oprócz mnie nie było tu zresztą żywej duszy, więc zamykanie kawiarni na okres letni wydaje się jak najbardziej uzasadnione. Stare miastoOpuściwszy płaskowyż nad oazą, skierowałem się na stare miasto, ostatecznie opuszczone w latach osiemdziesiątych, kiedy do mieszkańcy przenieśli się do nowszych domów. Samochód można zostawić na jednym z dwóch dużych parkingów, skąd bezpłatny busik zabiera turystów kilkaset metrów dalej - do granic samego starego miasta. Dla turystów odnowiono tu jedną ulicę, przy której zlokalizowano kawiarnie i sklepy z rękodziełem. Ogólnie nie lubię takiej "cepelii", niemniej trzeba Saudyjczykom oddać sprawiedliwość, że wystrój tej reprezentacyjnej ulicy starego miasta jest miejscami dość klimatyczny - przy niektórych sklepach powystawiano bowiem ceramikę i inne wyroby, które na tle starych kamiennych domów robią przyjemne wizualne wrażenie. Jest także i drugie oblicze starego miasta w Al-Uli - nieco ukryte przed wzrokiem turystów (musiałem się trochę naszukać wejścia). Znajdziemy tam autentyczną zabudowę, popadającą już stopniowo w ruinę, przez co jej zwiedzanie może być niebezpieczne - lepiej mieć ze sobą kask. Tablice informacyjne ostrzegają też przed czyhającymi na zwiedzających skorpionami. Elephant RockPod wieczór pierwszego dnia pojechałem jeszcze do "słoniowej skały" - Elephant Rock lub z arabskiego Dżabal al-Fil. Jak sama nazwa wskazuje, mamy tutaj do czynienia z przeciwnie uformowaną skałą, przypominającą kształtem słonia. Skałę rozreklamowano jako miejscową atrakcję (choć tak na prawdę na okolicznej pustyni można by znaleźć wiele innych ciekawych skał), a w pobliżu otwarto dwie kawiarnię i restauracyjkę serwującą drobne przekąski. Można też usiąść sobie przy samej skale, na przygotowanych w piasku siedzeniach. Miejsce to wydaje się dość popularne wśród miejscowych. Nawet poza sezonem przyjeżdża tu sporo ludzi. Ze względu na warunki pogodowe ogrodzony kompleks stały czynny jest jednak tylko późnym popołudniem i wieczorem. Madain Salih (Hegra)Na drugi dzień pobytu w Al-Uli zapronowałem zwiedzenie największej atrakcji tego miejsca, bez której prawdopodobnie bym tu nie trafił. Chodzi oczywiście o nabatejskie grobowce Madain Salih, znane też jako Hegra, czyli pod arabską nazwą Al-Hidżr. Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem, a wizytę najlepiej wykupić wcześniej na stronie internetowej. Tak zakupiony bilet umożliwia przejazd autokarem z Winter Parku pod samą bramę stanowiska archeologicznego. Okazuje się jednak, że można również samodzielnie podjechać pod bramę. Z tego miejsca drugi autokar zabiera nas z przewodnikiem na stanowisko archeologiczne. Udostępniane zwiedzającym grobowce zgrupowane są w czterech punktach, a przy każdym zatrzymywaliśmy się na około 15 minut. W autokarze dostępne były butelki z wodą, a zwiedzanie w okresie letnim odbywa się rano, dzięki czemu upał aż tak bardzo nie daje się we znaki. Madain Salih to wpisana na listę dziedzictwa UNESCO pozostałość starożytnej cywilizacji Nabatejczyków, a ich wykute w skale monumentalne grobowce podobne są do tych w jordańskiej Petrze. W odróżnieniu od Petry w Madain Salih nie ma jednak grobowców władców - są to tylko grobowce możnych nabatejskich rodzin. Tak jak wspomniałem, dostępne do zwiedzania są tylko cztery stanowiska w obrębie kompleksu archeologicznego, chociaż samych grobowców jest w tej okolicy ponad setka. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości można będzie zobaczyć ich więcej. OazaPo odwiedzeniu grobowców nadszedł czas na zmianę scenerii i spacer w gaju palmowym w oazie w Al-Uli. Dla turystów wytyczono tu szlak Heritage Trail, wiodący między ruinami starych kamiennych domów i polami uprawnymi. Z założenia ma pokazywać, jak dawniej (a może i dziś) prowadziło się miejscowe gospodarstwa. Na szlak można się dostać z kilku miejsc Al-Uli, między innymi na wysokości starego miasta. Zaskoczyło mnie na przykład, że natknąłem się tu nawet na plantację bananowców, wymagających przecież znacznie więcej wody niż wszechobecne tu daktylowce. Ogólnie jest to przyjemnie miejsce na spacer - nawet w największy upał gęste pióropusze palm dają wystarczająco dużo cienia, aby można było się schronić w takim zagajniku. Autobus z Al-Uli do MedynyNa tym zakończyłem zwiedzanie Al-Uli, kolejnego dnia oddałem już samochód do biura Lumi w samym mieście, po czym po około pół godziny czekania na kierowcę Ubera, pojechałem na przystanek, z którego autobus spółki Northwest zabrał mnie do Medyny. W tym miejscu warto odnotować, że przystanek jest błędnie zaznaczony na mapach Google. Autobus nie odjeżdżał z niepozornego placyku, na który skierowała mnie nawigacja, tylko z pobliskiej ulicy jakieś dwieście metrów na północ. Warto popytać miejscowych, ponieważ przystanek nie jest opisany. Przejdź do dalszej części relacji z podróży po Bliskim Wschodzie ------>>>>>>>>
|
|