O podróży do Iranu myślałem już od dawna - kraj ten, w znacznej mierze za
sprawą jego negatywnego obrazu kreowanego w mediach, od wielu
lat kusił mnie obietnicą prawdziwej przygody. Z drugiej strony
właśnie ten czarny PR sprawiał, że tak długo tę podróż
odkładałem. Powtarzałem sobie, że jeszcze nie teraz, że muszę
najpierw zdobyć nieco podróżniczego doświadczenia, zanim ruszę do
osławionego w mediach "Imperium Zła". W końcu, po siedmiu
latach pozaeuropejskich podróży do rozmaitych zakątków Azji i Afryki, zapadła decyzja o wyjeździe do Iranu. Wiedziałem już
wtedy, że nie taki Iran straszny, jak go malują, mimo wszystko
jednak nieco obawiałem się tej podróży - jak się później okazało,
zupełnie niesłusznie. Oprócz Iranu miałem zamiar zwiedzić także
kilka zabytków w Turcji, którą zaliczam do moich ulubionych krajów
Bliskiego Wschodu. Dlatego też, planując podróż do Iranu, kupiłem
promocyjny bilet Polskich Linii Lotniczych LOT z Warszawy do Stambułu. Początkowo
planowałem pobyt w tureckim Kurdystanie, w okolicach jeziora Wan. Niestety mój lot ze Stambułu do Wan, zakupiony od tureckiej taniej linii lotniczej Pegasus Airlines, został
odwołany z powodu złej pogody (szczegóły w relacji). Nie chcąc
tracić całego dnia, przebukowałem się wtedy na lot do Trabzonu, skąd
dostałem się następnie autobusem do Dogubayazit w poblużu
granicy irańskiej, a stamdąd przejechałem przez cały Iran do
Szirazu, odwiedzając po drodze najważniejsze zabytki Persji,
m.in. Isfahan, górską wioskę Abjane, no i oczywiście ruiny starożytnego Persepolis, na których odwiedzeniu najbardziej mi
zależało. Z południowego Iranu nie chciałem już wracać
drogą lądową do Turcji - byłaby to długa, żmudna przeprawa. Na tej
trasie regularnie lata jednak Turkish Airlines, który za stosunkowo
rozsądną cenę (w moim przypadku było to 850 zł,
jednak zdarzają się też bilety po 500 zł) przewiózł mnie w
jedną stronę z Szirazu do Stambułu.
Tak powstała uwidoczniona na mapce trasa podróży po Bliskim Wschodzie.
Wizy
Wiza do
Turcji - wymagana. Zdobycie wizy tureckiej na szczęście nie
nastręcza większych problemów. Wprawdziwe jeszcze niedawno Ambasada Republiki Turcji w Warszawie wydawała wizy stosunkowo drogie (tak jak w czasie mojej pierwszej podróży do Turcji w 2006 roku) albo też nie wydawała ich wcale (tak jak w
czasie mojej podróży do Turcji w 2007 roku), nigdy nie było jednak problemów
z uzyskaniem wizy tureckiej na granicy. Aktualnie podróżujący
samodzielnie turysta powinien jednak starać się o wizę przez
Internet: bardzo sprawnie działa system wydawania wiz elektronicznych - po wypełnieniu internetowego formularza i
uiszczeniu opłaty 20 EUR kartą kredytową po kilku chwilach dostajemy
elektroniczną wizę na adres emailowy. Należy ją wydrukować i okazać urzędnikowi imigracyjnemu zarówno
przy wjeździe, jak i wyjeździe. Wiza taka jest wielokrotna i ważna
przez 180 dni od zadeklarowanej daty wjazdu, jednak długość każdorazowego
pobytu nie może przekroczyć 90 dni.
Wiza do Iranu - wymagana. Wizę taką stosunkowo łatwo uzyskuje
się po przylocie w irańskich międzynarodowych portach
lotniczych. Mój plan podróży zakładał jednak wjazd do Iranu drogą
lądową, skutkiem czego musiałem postarać się o wizę turystyczną w Ambasadzie Islamskiej Republiki Iranu w Warszawie. Do uzyskania wizy potrzebny jest tutaj
wypełniony wniosek, jedno zdjęcie paszportowe, dowód ubezpieczenia
(miałem standardowe ubezpieczenie podróżne z Warty),
dowód wniesienia opłaty wizowej 50 EUR na konto walutowe ambasady w Nordea Banku
oraz specjalny kod autoryzacyjny z irańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Najwięcej problemów miałem oczywiście z uzyskaniem kodu. Aktualnie - od czasu włamania hackerów na
serwery irańskiego MSZ kilka lat temu - o kod ten nie można bowiem aplikować samodzielnie: konieczne jest tutaj pośrednictwo biura podróży. Usługa taka w polskich biurach podróży lub agencjach
pośrednictwa wizowego kosztuje dobre kilkaset złotych, na szczęście znacznie tańsza jest pomoc agencji irańskich.
Skorzystałem tutaj z usług agencji Key2Persia, która
za załatwienie kodu życzy sobie 30 EUR (inne irańskie agencje żądają zwykle 35 EUR). Ze względu na embargo nałożone na Iran pieniądze za usługę wysyła się w wielkiej konspiracji: na wskazane
przez agencję prywatne konto bankowe w Niemczech, przy czym w tytule
wpłaty nie należy wpisywać jakichkolwiek wzmianek o Iranie - w przeciwnym razie przelew zostanie odrzucony przez bank. Po otrzymaniu pieniędzy agencja występuje do irańskiego MSZ o wydanie
kodu autoryzacyjnego. Zwykle trwa to około dwóch tygodni -
w moim przypadku było to tylko 10 dni, po upływie których dostałem
e-mail z potwierdzeniem przydzielenia kodu. Teraz wystarczyło już
tylko zaczekać, aż MSZ prześle ten kod także i do ambasady w
Warszawie (nie można go zanieść samodzielnie, kod musi być przesłany
faksem bezpośrednio z MSZ). Miało to trwać tylko 3 dni, jednak
w moim przypadku przeciągnęło się aż na 3 tygodnie. Dwukrotnie
musiałem interweniować w Key2Persia - dopiero w ostatniej chwili kod
wreszcie dotarł i na kilka dni przed wyjazdem wydano mi wizę.
Filmowa impresja
Poniżej krótka filmowa impresja z podróży do Iranu:
Relacja z podróży
W czasie mojej
podróży odwiedziłem następujące kraje: