Do
podróży do Azji Środkowej skusiła mnie bardzo niska cena biletów
lotniczych - za przelot w dwie strony z litewskiego Kowna przez
Stambuł do Ałma-Aty w Kazachstanie tureckie linie lotnicze Turkish Airlines
zażyczyły sobie tylko niecałe 1100 zł. Tak niska cena wynikała z
konieczności wielogodzinnego oczekiwania na przesiadkę w Stambule -
czas ten wykorzystałem jednak na kolejną już wizytę w tym mieście.
Do Kowna zaś wygodnie doleciałem LOTem za niemal
połowę ceny przelotu do Azji Środkowej - 500 zł. Za taką cenę zwykle
nie opłaca się latać na Litwę (dużo sensowniejszą opcją
jest nocny autobus z Warszawy), jednak
w moim przypadku ostateczna cena lotów z Warszawy do Ałma-Aty, tj. niecałe 1600 zł w
obie strony, nadal była atrakcyjna. (Gwoli wyjaśnienia
nadmieniam w tym miejscu, że w czasie mojej podróży lotnisko w
Wilnie było zamknięte, stąd też wszystkie loty przekierowano właśnie do
Kowna.) Ale jak najlepiej zaplanować trasę podróży po
samej Azji Środkowej? Początkowo rozważałem skupienie się
na południowym Kazachstanie i sąsiednim Kirgistanie z krótką
wizytą w Kaszgarze - najdalej na zachód wysuniętym mieście
Chin, leżącym dawniej na Jedwabnym Szlaku. Po podliczeniu
spodziewanych kosztów podróży z Kirgistanu do Chin i z powrotem
przez przełęcz Irkesztam wraz z kosztem wizy chińskiej okazało się
jednak, że jest to wariant o niezbyt dobrej relacji jakości do ceny.
Cóż więc było robić? Będąc w tej części świata nie chciałem
zrezygnować w wizyty w Kaszgarze, uznałem więc, że lepiej będzie
położyć główny nacisk na wizytę w chińskiej prowincji Sinciang
(Xinjiang) i zajrzeć tam oprócz Kaszgaru, także do Urumczi
i Turpanu. Przy ograniczonym czasie pobytu w Azji oznaczało to,
że Kazachstan i Kirgistan potraktuję tylko "tranzytowo" - i tak
zrodził się widoczny na powyższej mapie plan podróży w wielkiej
pętli od kazachskiej Ałma-Aty przez chińskie Urumczi, Turpan i
Kaszgar, następnie kirgiskie Sary Tasz, Osz i Biszkek z powrotem do
Ałma-Aty. Z perspektywy nie uważam takiego planu za dobre
rozwiązanie - Sinciang okazał się w dużym stopniu
zsinizowany, niewiele tam już pozostało z dawnej kultury Ujgurów i
atmosfery Jedwabnego Szlaku, a tego przecież szukałem w Azji Centralnej. Nawet Kaszgar - poza starym
miastem - to dziś typowe chińskie, komunistyczne, betonowe
miasto. O wiele ciekawszy zdawał się
Kirgistan, do którego wobec tego będę musiał jeszcze kiedyś powrócić
(być może wyjadę wówczas także do Tadżykistanu). Niemniej
wyjazd zaliczam oczywiście do udanych, bo przecież Sinciang trzeba
było zobaczyć, choćby po to, żeby móc stwierdzić, że nie spełnił oczekiwań, i zweryfikować wyobrażenia.
Wizy
Wiza do Kazachstanu - niewymagana. Kazachstan szczęśliwie
zniósł obowiązek wizowy m.in. dla obywateli polskich z dniem 1
stycznia 2017 r. Miało to związek z wystawą EXPO w Astanie, podobno
jest to jednak trwała decyzja kazachskich władz. Zaoszczędziło mi to
opłaty wizowej i dwukrotnej wizyty na warszawskim Wilanowie, gdzie
mieści się kazachska ambasada.
Wiza do Chin - wymagana. Od czasu
mojej ostatniej podróży do Chin w 2009 roku niewiele się zmieniło. Ambasada Chińskiej Republiki Ludowej w Warszawie wydaje wizy na podstawie
rezerwacji powrotnego biletu lotniczego i rezerwacji
hotelowych w Chinach. Dodatkowo trzeba było jeszcze złożyć
kserokopię strony ze zdjęciem paszportu, o czym nie wiadomo dlaczego
nie informuje strona internetowa ambasady. Konieczna jest dwukrotna
wizyta w ambasadzie przy składaniu i odbieraniu wniosku i długie
oczekiwanie w kolejce. Rezerwacje hotelowe łatwo można
uzyskać za darmo w portalu Booking.com.
W moim przypadku problemem
okazał się jednak bilet lotniczy - nie leciałem
przecież do Chin, tylko do Kazachstanu! Na szczęście ambasada
nie wymaga rezerwacji potwierdzonej - wystarczyło więc wykonać
tymczasową rezerwację biletu lotniczego z Warszawy do Pekinu i we
wniosku napisać, że niby jadę właśnie do stolicy. Na wizach
chińskich nie ma odnotowanych przejść granicznych, w związku z czym
nic nie stało na przeszkodzie, żebym po uzyskaniu wizy "zmienił
zdanie", odwołał lot do Pekinu i wjechał do Chin lądem z
Kazachstanu. Darmową, tymczasową rezerwację do Pekinu zrobiłem za
pośrednictwem portalu Esky.onet.pl - rezerwując
niezobowiązująco bilet rosyjskiego Aerofłotu,
otrzymałem od Onetu kod rezerwacji, którą mogłem później
podejrzeć (i wydrukować) na stronie przewoźnika (nie wiem, czy
działa to w innych liniach, ani czy ambasada honorowałaby
samą tylko rozpiskę rezerwacji z
Onetu).
Wiza do Kirgistanu - niewymagana.
Kirgistan od dawna prowadzi przyjazną
dla zachodnich turystów politykę imigracyjną i
wiz nie wymaga (i bardzo dobrze, bo w Polsce
nie ma nawet kirgiskiej
ambasady).
Wiza do Turcji - wymagana. Można ją
łatwo nabyć przez Internet na na specjalnej tureckiej stronie rządowej.
Wizę otrzymuje się na adres e-mail. Należy ją wydrukować i okazać
przy wjeździe
do kraju. Wiza jest
wielokrotna, co umożliwiło mi
wjazd do Stambułu zarówno w drodze do Ałma-Aty,
jak i w drodze
powrotnej.
Bilety na pociągi w Chinach
O
chińskich pociągach słyszałem wiele zniechęcających do podróży
opowieści. Dzieją się tam ponoć dantejskie sceny: tłok jest tak
duży, że ludzie zmuszeni są stać często przez całą drogę, mogącą
trwać nawet kilkanaście godzin (pod warunkiem, że w ogóle uda im się
wcisnąć do pociągu). Historie te wprawdzie nie potwierdziły się w
czasie mojej ostatniej podróży na odcinku Nankin-Suzhou-Szanghaj, ale już na
przykład w Pekinie
nie udało się wówczas kupić biletów na pociąg do Jinanu z
powodu ich wyprzedania na kilka dni do przodu. Przy napiętym
programie podróży nie mogłem pozwolić sobie teraz na takie
historie. Na szczęście obecnie możliwy jest zakup biletu na
pociąg w Chinach przez Internet. A właściwie nie tyle sam zakup, tak
jak w przypadku Indii,
co zlecenie takiego zakupu jednej z chińskich agencji podróży,
której przedstawiciele udają się na stację kolejową i kupują za nas
bilet. Skorzystałem tutaj z pośrednictwa agencji Travel China . Na adres e-mail otrzymałem specjalny kod (nie
sam bilet!), który trzeba było później okazać w kasie na
stacji kolejowej w Chinach, gdzie wydano mi
właściwy bilet. Nie musiała to być wcale stacja, z której później miałem
wyjeżdżać - za drobną dodatkową opłatą manipulacyjną bilet
można uzyskać na dowolnej stacji (można więc - tak jak ja
- odebrać wszystkie bilety na przejazdy chińskimi
pociągami na pierwszej stacji na początku podróży). Nie chcąc
natrafić na tłumy podróżujących Chińczyków i narazić się na
niezbyt wygodne warunki podróży (wciąż miałem w
pamięci "bydlęce wagony" pociągów w Indiach), bilet na najdłuższej
trasie Turpan-Kaszgar kupiłem tym razem w pierwszej klasie.
Filmowa impresja
Poniżej krótka filmowa impresja z mojej podróży do Azji Środkowej: