
Kazachstan 2017 Epilog
Copyright (c) 2019 by Radosław Botev
<<<<<<----- Wróć do początku relacji z podróży do Azji Środkowej
W stepie szerokim
Celnik na kirgisko-kazachskim
przejściu granicznym w Kordai przekartkował mój paszport i zapytał o...
wizę. Jaką wizę? Przecież od stycznia do Kazachstanu wjeżdża się z
polskim paszportem bez wizy. Tak zresztą dostałem się do tego kraju
na początku mojej
podróży. No więc tłumaczę, że bez wizy. Aha, na Expo? - zgaduje celnik. No,
nie na Expo, znaczy się - na Expo w Astanie znieśli wizy, ale ja
jadę do Ałma-Aty. No, dobrze - pieczątka do paszportu i mogę
jechać. Krajobraz południowego
Kazachstanu okazał się bardzo monotonny. Przez większość trasy z
przejścia granicznego do Ałma-Aty ciągnęły się trawiaste, wypalone
słońcem stepy. Skutkiem tego kilkugodzinna podróż autobusem
(tym samym, który wcześniej dowiózł mnie z kirgiskiego Biszkeku do granicy) dłużyła się
niemiłosiernie. W tym momencie odrobinę cieszyłem się nawet, że nie
uczyniłem z Kazachstanu głównego celu mojej podróży -
długie, hipnotyczne przejazdy między miastamy
tego ogromnego kraju z pewnością bardzo by mnie znużyły. Lepiej
zwiedzać ten kraj po kawałku - teraz Ałma-Ata i okolice, a przy następnej
wizycie co innego. W galerii poniżej przedstawiam kilka
zdjęć kazachskiego stepu.
Step kazachski - galeria
zdjęć (kliknij, żeby powiększyć)

|

|

|

| Ostatni wieczór w Ałma-Acie
W Ałma-Acie taksówek w zasadzie nie ma, toteż gdy
wczesnym wieczorem znalazłem się znowu na dworcu Sajran, musiałem
rozejrzeć się za innym transportem do mojego hotelu. Tym razem
noclego nie rezerwowałem tuż przy dworcu, ale w odległej części
miasta - w hotelu
Shugla. Typowym sposobem poruszania się po mieście,
zastępującym taksówki, jest w Ałma-Acie korzystanie z prywatnych
samochodów, które zatrzymuje się po prostu na ulicy. W końcu udało
mi się taki samochód zatrzymać. Po krótkich negocjacjach ustaliłem
cenę przejazdu i po uruchomieniu nawigacji w smartfonie jechałem już
do hotelu. Z kierowcą umówiłem się zresztą na kolejny dzień na rano
- dzięki temu nie musiałem się już martwić o transport na
lotnisko. Hotel
Shugla okazał się typowym hotelikiem klasy turystycznej -
serwują tu też śniadania, ale ze względu na wczesną porę wyjazdu nie
miałem okazji skorzystać z tej opcji. Kolejnego dnia rano mój
kierowca zjawił się punktualnie i jeszcze przed świtem dotarłem na
lotnisko. Samolot linii TurkishAirlines zabrał mnie do Stambułu zgodnie z
rozkładem.
Koniec
|