Twierdza Aguada znajduje się właściwie w miejscowości oznaczanej na mapach Sinquerim, prawdopodobnie jest to jednak część Candolimu, a w każdym razie obie te lokalizacje płynnie przechodzą jedna w drugą. W Sinquerim droga wiodąca dotąd na południe rozwidla się - można stąd pójść w prawo do tzw. Dolnej Twierdzy (na zdjęciu obok) lub pójść w prawo i piąć się pod górę do Górnej Twierdzy. Pech chciał, że akurat wtedy zaczął padać deszcz. Nie bardzo uśmiechała mi się wspinaczka przy takiej pogodzie, nawet dobrze utrzymaną szosą. Skierowałem się zatem w prawo - do dolnej twierdzy. Cały kompleks twierdzy Aguada, zbudowany w 1612 roku przez Portugalczyków dla ochrony Goa przed atakami morskimi, jest zresztą bardzo rozbudowany. Obejmuje właściwą twierdzę (Twierdzę Górną) oraz ciągnący się kilometrami system przybrzeżnych fortyfikacji, zwanych Twierdzą Dolną. Było mi dane obejrzeć jedynie fragment tych ostatnich - wysuniętą w morze okrągłą basztę, skąd w dawnych wiekach można było wypatrywać wrogich statków. Wiodąca wzdłuż murów ścieżka otacza całe wzgórze i w czasie słonecznej pogody pozwalałaby z pewnością na bardzo przyjemny nadmorski spacer. W czasie deszczu brukowana ścieżka nie dość, wyglądała na śliską, to jeszcze pokryła się kałużami. Do tego wciąż wiejący od morza silny wiatr przynosił nie tylko zacinający deszcz, ale i wyrwane morzu krople słonej wody. Jakoś nie miałem ochoty na wędrówkę w tych warunkach. Stojąc na baszcie spojrzałem w kierunku lądu. Przy plaży Sinquerim spostrzegłem grupkę upragnionych palm kokosowych. To była moja namiastka tropikalnego raju - niestety droga na plażę biegła w tym miejscu przez prywatny teren jakiegoś pensjonatu. Aby dostać się na plażę trzeba by wrócić dwa kilometry na północ drogą do Candolimu i dopiero tam skręcić na plażę. Pozostało mi więc zrobić tylko takie zdjęcie widoczne obok. Przemokłem tego dnia do suchej nitki. Deszcz, który zastał mnie na Forcie Aguda, był ledwie małą mżawką w porównaniu z ulewą, jaka złapała mnie w drodze powrotnej, gdy czekałem na autobus. Ostatecznie zresztą nie doczekałem się autobusu i do Starego Goa wróciłem taksówką. Włączone w samochdzie radio znowu ostrzegało o ulewach i podtopieniach na Goa. W tej sytuacji zrezygnowałem z pomysłu, aby kolejnego dnia wybrać się do południowej części stanu. Nie miało sensu zwiedzanie tamtejszych plaż w takich warunkach. Zamiast tego ostatni dzień na Goa zdecydowałem się spędzić w Panaji - stolicy Goa. PanajiPanaji okazało się spokojną, małą mieściną - zupełnie niepodobną do dotychczas odwiedzanych przeze mnie indyjskich miast. Najbardziej urzeka tu jednak kolonialna portugalska architektura - stare dzielnice miasta wyglądają jak żywcem przeniesione z Europy. W uwidocznionej na zdjęciu obok dzielnicy São Tomé spacerować można wąskimi uliczkami wśród domów mieniących się pastelowymi kolorami. Charakterystyczne są również wysokie okna i drzwi, zdobione detalicznymi elementami, takimi jak metalowe kraty czy kute balustrady. Uroku tutejszym budynkom dodają drewniane balkony i werandy. Na drzwiach domów dostrzegłem tabliczki z nazwiskami właścieli. Okazuje się, że tutejsi mieszkańcy noszą portugalskie imiona i nazwiska, co tylko potwiardzało moje dotychczasowe spostrzeżenia, że Goa to kawałek Portugalii przeniesiony w tropiki. Najważniejszym bodaj zabytkiem starego Panaji jest kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Jest to kolejny XVII-wieczny portugalski zabytek na mapie Goa. Zbudowana na wzgórzu świątynia oferuje widoki na pobliską zabudowę miasta. Uwagę przykuwa biała fasada kościoła, ozdobiona elementami architektonicznymi w stylu portugalskiego baroku, a także dodane w XVIII wieku strome schody, tworzące symetryczny układ zygzaków. Najważniejszym elementem kościoła jest dzwonnica, w której umieszczono dzwon pochodzący ze starego, zrujnowanego już dzisiaj kościoła w Starym Goa. Ten monumentalny budynek nazywany jest często koroną miasta Panaji. Panaji było ostatnim punktem mojej podróży po Goa. Kolejnego dnia pojechałem już na lotnisko, gdzie czekał na mnie samolot taniej linii lotniczej IndiGo do Bombaju. Przejdź do dalszej części relacji z podróży do Azji Południowej ------>>>>>>>>
|
|