Maroko 2007 cz. II
Copyright
(c)
2007 by Radosław Botev
<<<<<<-Przejdź do
początku relacji z podróży do Maroka
Meknes
Do Meknesu jechałem pociągiem z położonego kilkadziesiąt kilometrów na
wschód Fezu. Zatrzymałem się w jednym z hoteli w Ville
Nouvelle, dzięki czemu miałem wprawdzie niedaleko do stacji
kolejowej, ale musiałem przejść spory kawałek do historycznego
centrum miasta. Zważywszy na mój ciężki plecak, było to mimo
wszystko dobre rozwiązanie. Wizytówką Meknesu jest
największa w Maroku arabska brama - bogato zdobiona Bab
al-Mansur. Brama została
wzniesiona w pierwszej połowie XVIII wieku przez sułtana
Abdullaha ibn Ismaila, jednak jej budowa rozpoczęła się już za
panowania jego ojca - Mulaja Ismaila, jednego z najsłynniejszych
władców z dynastii Alawitów. Za jego panowania historyczne centrum Meknesu (dziś obiekt dziedzictwa UNESCO) otrzymało też wygląd zbliżony do współczesnego - to wówczas
wzniesiono potężne mury, większość bram, pałac sułtański i pałacową
dzielnicę. Do budowy Meknesu wykorzystano częściowo kamienie z
położonych w pobliżu miasta rzymskich ruin Volubilis (zob. niżej).
Przykładem takiego wykorzystania rzymskich elementów
architektonicznych są dwie marmurowe kolumny po bokach bramy Bab
al-Mansur. Oprócz medyny i bramy Bab al-Mansur w Meknesie na uwagę
zasługuje także Mauzoleum Mulaja Ismaila,
zlokalizowane nieopadal wjazdu do - jakże by inaczej! - niedostępnej
dla turystów rezydencji królewskiej. Samo mauzoleum jest
jednak jednym z niewielu islamskich miejsc kultu w Maroku,
które odwiedzić mogą niemuzułmanie. Wewnątrz spoczywają prochy
sułtana Mulaja Ismaila - drugiego władcy z panującej do dziś
dynastii Alawitów. Zjednoczył on i umocnił Maroko w końcu XVII wieku
po długotrwałym chaosie i bratobójczych
wojnach. Wzniesione jeszcze za życia sułtana mauzoleum stało
się obiektem czci Marokańczyków zaraz po jego śmierci i
pozostało nim do dziś. Tuż za
Mauzoleum rozpoczyna się długi korytarz między wysokimi na
sześć metrów murami obronnymi. Była to dawniej
ulubiona droga sułtana Ismaila, którego wożono tędy w
rydwanie. Dziś wiedzie tędy dostępna dla ruchu kołowego
asfaltowa ulica. Teren za murami jest zamknięty dla
turystów, jednak udało mi się w jednym miejscu zajrzeć do
środka przez otwartą (choć strzeżoną!) bramę. Dostrzegłem tam
wysoki, zrujnowany budynek - najpewniej jakąś
część dawnego pałacowego kompleksu lub starą, XVII-wieczną
budowlę użytkową.
Poza kompleksem budowli sułtańskich i bramą Bab al-Mansur
w Meknesie warto jeszcze odwiedzić Muzeum
Dar-Dżamaj naprzeciw Bab al-Mansur (po drugiej stronie
Place el-Hedim). Muzuem
mieści się w XIX-wiecznym pałacu marokańskim i - oprócz pałacowych
wnętrz - można tu obejrzeć m.in. eksponaty ceramiczne z czasów
sułtana Mulaja Ismaila oraz berberyjskie dywany z gór Atlas.
Volubilis i Mulaj Idris
Około 20
kilometrów od Meknesu zlokalizowane są ruiny starożytnego rzymskiego
miasta Volubilis - kolejnego obiektu dziedzictwa UNESCO na trasie mojej podróży. Nie kursują tam żadne
bezpośrednie autobusy, a stanowisko archeologiczne położone jest
dość daleko od głównych arterii komunikacyjnych Maroka. Najprościej
można się tam dostać, wynajmując taksówkę w Meknesie. Tak też
zrobiłem - za 200 MAD wynająłem na kilka godzin petite
taxi. Dzięki temu mogłem przez godzinę włóczyć się po ruinach,
a potem jeszcze odwiedzić oddalone o ok. 3 kilometry od ruin
miasteczko Mulaj Idris. Volubilis zostało założone jeszcze przez
Fenicjan, lecz jego największy rozkwit przypada na okres rzymski. Z
tamtego okresu pochodzi też najwięcej zabytków. Zachowały się tu
między innymi pozostałości łuku triumfalnego, fundamenty domów,
kolumny, kilka mozaiek, a także resztki wczesnochrześcijańskiej
bazyliki. Tylko kilka
kilometrów od Volubilis widoczne są białe zabudowania stłoczone
na szczycie malutkiego wzgórza - to miasteczko Mulaj
Idris (Moulay Idriss). Nie ma tu szczególnie
wiele do oglądania - może z wyjątkiem grobu Idrisa I,
założyciela pierwszej marokańskiej dynastii Idrysydów - jednak
warto tu przyjechać chociażby z powodu widoków,
jakie roztaczają się stąd na Volubilis i rozległą, zieloną
dolinę u stóp wzgórza. Samo miasteczko też jest
zaskakująco schludne i urocze - kiedy tylko przecisnąłem się
przez niezbyt ciekawe targowisko, znalazłem się na szerokim placu,
otoczonym zewsząd ładnie odmalowanymi, niskimi budynkami.
Przeszedłem sto metrów dalej uliczką i dotarłem do szosy wijącej się
po zboczu, skąd roztacza się wspomniany widok na Volubilis. Miałem
ochotę przejść nawet kawałek dalej szosą, jednak czas naglił -
kończył się czas wynajęcia mojej "petitki" - jak zwykłem
nazywać petite taxi -
i musiałem wracać do Meknesu.
Przejdź do dalszej części
relacji z podróży do Maroka
->>>>>>>>>
|